poniedziałek, 27 października 2014

Pierwszy post

Długo zbierałam się do tego by otworzyć kolejnego bloga.
Od lat zajmuję się kotami i prowadzę dwa blogi.
Wcześniej tylko kocie życie od jakiegoś czasu również Kot i Małgorzata gdzie dzielę się nie tylko informacjami o moich podopiecznych ale również wiedzą i pomysłami na tematy dotyczące zwierząt domowych, głównie kotów.
Miałam w planach na tym właśnie blogu zamieścić wpis o dostosowywaniu mieszkań tak by żyło w nich się wygodniej nam i naszym kotom ale ponieważ temat się ciągle rozrasta postanowiłam założyć osobnego bloga i osobną drobną działalność... mam nadzieję będziesz się tutaj dobrze czuł Drogi Czytelniku a ja pokażę Ci cały szereg rozwiązań i pomysłów na kotyfikację mieszkań.
Do zobaczenia niebawem... a teraz zabieram się za czytanie książki mojego ulubionego kociego maniaka czyli "Catification" Jacksona Galaxy tu.

1 komentarz:

  1. Świetny blog !
    Przez przypadek trafiłam na Pani blog szukając informacji o roślinach domowych które często prowadzą do śmierci kotów.
    Własnie przez swoją nieświadomość i niewiedzę w tym temacie straciłam ukochanego 8 letniego Felka (przewlekła niewydolność nerek) a 6 letni Chester.który rzadko obgryzał rośliny ma lekko uszkodzone nerki.
    Jestem w szoku bo w życiu nie myślałam że niewinne podskubywanie domowych roślin może skonczyć się śmiercią i cierpieniem zwierzęcia.
    Tak mało sie o tym pisze i mówi !
    Przyczyną śmierci Felka i nieodwracalnej choroby Chestera była ususzona dekoracyjna miechunka !
    Skubały tą roślinę i nigdy nie było bezpośrednio po zjedzeniu jej jakiś niepokojących objawów.Ta roślina cicho i podstępnie zabijała moich przyjaciół.Po pewnym czasie Felek zacząl chudnąć ale apetyt miał doskonały.Zaniepokojona zrobiłam mu badania i okazało się że jego nerki są w 70 % uszkodzone.Szok i rozpacz.Pani weterynarz stwierdziła że niestety jest to dośc częsta przypadłość u kotów.
    Zrobiłam badania Chesterowi,który jest "okazem"zdrowia i załamałam się gdy okazało się że i on ma zaatakowane nerki.Niby w minimalnym stopniu.....ale wiem że nie jest to odwracalne i choroba będzie postępowała.I wtedy pani weterynarz mi zasugerowała,że przyczyną mogą być jakieś domowe rośliny i najlepiej wszystkie powywalać.
    Tak tez trafiłam na Pani blog i czytając o tym jak toksyczne mogą być rośliny domowe włosy mi na głowie stawały z przerażania....
    Swoją niewiedzą doprowadziłam do ciężkiego i śmiertelnego uszkodzenia nerek u obu kotów !
    Dziękuję Pani za świetny artykuł o szkodliwości domowych roślin.
    Żałuję tylko że zbyt pózno z nim się zapaznałam.
    Jest Pani wspaniałą osobą i dzięki takim jak Pani ludziom świat staje się piękniejszy i lepszy.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń